Gryficka jesień życia.

Aaałć! – krzyknął 9 letni chłopiec próbując zrobić dziurę w kasztanie. Nieduży gwóźdź wywołał chwilowy grymas. Oby tylko palec zawinięty w kawałek chusteczki szybko przestał krwawić. Trzeba przecież dokończyć te ludziki do szkoły – pomyślał.  Kasztany, żołędzie, szypułki no i oczywiście zapałki.  Wszystko to kłębiło się w woreczku. Kiedy wyciągali z kolegami owe przedmioty na szkolne ławki, w klasie unosił się zapach gryfickiego parku. Po lekcjach ta sama grupka dzieci wracała leniwie do domów, szurając zawzięcie butami. Zanurzeni po kostki w kolorowych liściach, szeleścili głośno wzbijając je w powietrze parkowych alejek … wielu z nich tak właśnie zapamiętało jesień z dzieciństwa.

Twarz nastoletniej dziewczyny rozświetlało wrześniowe słońce. Razem z koleżanką cieszyła się ostatnimi chwilami wakacji w gryfickich murach. Matura była stresująca. Najważniejsze, że udało się jej dostać na upragnione studia. Tyle pytań w głowie, niepewności przed nowym rozdziałem w obcym mieście.

– Boisz się? – zapytała koleżanka.

– Trochę tak. Wiesz co, ale jestem równie mocno ciekawa jak tam będzie.

– Nie martw się. Dasz sobie radę. Tak jak Twoja siostra.

– Tak, wiem. Dzięki.

Na chwilę zamilkły. Przed nimi spadł powoli jesienny liść. Spojrzały w kierunku szumiącego wodospadu na Redze. Charakterystyczny dla niego dudniący szum, dla wielu Gryficzan wydaje się nie do podrobienia. Słońce raz przebijało się a raz chowało za chmurami.  Rzeka płynęła nieco leniwie. Panta rhei. Nigdy już nie wrócą do tego momentu przy drogowskazie życia. Najwyżej wspomnieniami.

– Zasnął?

– Tak śpi. Idźmy wolniej, żeby nie trzęsło wózkiem.

Niespełna trzydziestoletnie małżeństwo z dzieckiem przechodziło spokojnie przez czerwony mostek na rzece Redze. Szli do parku. Była połowa października. Kolorowe liście mieniły się w koronach drzew. Przywołały wspomnienia.

– Pamiętasz jak przechodziliśmy tędy rok temu? – zapytała ona.

– Tak jak dziś Kochanie. To tu powiedziałaś mi, że zostanę tatą – odpowiedział przejęty on.

– To są chwilę, które zapamiętamy do końca naszego życia – powiedziała uśmiechając się szczerze.

– Dokładnie tak, to te chwile. Nasze chwile.

Spojrzeli na siebie i przytulili się czule. Gdy tak stali na mostku tuż pod ich nogami snuła się leniwa tafla Regi. Drzewa szumiały z lekka nucąc nową historię. A ile takowych już one zasłyszały? Tego nie wie nikt. Każdy z nas, kto bywał w gryfickim parku ma za to swoją własną. Jesienią park szumiąc koronami drzew przypomina nam je, w ten oto przyjemny sposób.

Było jesienne popołudnie. Środek tygodnia. Miasto tętniło swoim rytmem. Niemal nie zauważyło starszej pary idącej powoli w stronę gryfickiego parku. Nieco chybotliwym krokiem ale od kilkudziesięciu lat razem, dreptali właśnie w ich ulubione miejsce. Szli pod rękę, tak jak lubią. Wiatr dawał się im nieco we znaki. Z każdym mocniejszym podmuchem z drzew spadały kolejne liście. Gdzieś w oddali poszczekiwały radośnie psy przechodniów spacerujących w okolicy. Grunt, że nie padało. Idąc tak wzdłuż rzeki para seniorów dotarła na Mostek Kapitański. Mężczyzna oparł się o barierkę i spojrzał w lustro wody. Kobieta zamknęła oczy łapiąc promienie słońca.

– Tyle już lat tutaj przychodzimy. Bardzo lubię to miejsce. Od pewnego czasu jednak zawsze zastanawiam się, czy dziś nie byłem tu ostatni raz – powiedział z lekką zadyszką on.

– To jest jesień naszego życia. Cieszmy się tym, że mogliśmy być tu tyle razy. Tworzyć piękne wspomnienia. – odpowiedziała ona.

– Przez te lata zmieniał się świat, zmieniało się nasze miasto. Tylu ludzi, którzy nie tak dawno wydawało się są na wyciągnięcie ręki, nie ma już z nami. Dla nich to była ostatnia jesień ich życia.

Kobieta spojrzała na mężczyznę rozczulona i ścisnęła subtelnie jego dłoń. Ich postacie odbijały się w tafli Regi.

– Zobacz jak tu pięknie. Tak młodzi jak dzisiaj już się tu nigdy nie spotkamy – odparła szeptem.

Trwali tak dłuższą chwilę. Nie wyrwała ich z zadumy nawet przechodząca obok grupka młodzieży, dudniąca muzyką z przenośnego głośnika. W oddali szli rodzice z wózkiem. Tysiące Gryficzan pochłoniętych codziennymi sprawami planowało właśnie weekend. Kolorowe liście zdobiły każde drzewo. To kolejna piękna jesień … Gryficka jesień życia.

                                                                                                                                                             Maciej Krzak

Opublikowane przez Gryfice Magia Miasta

Od pierwszych dni swojego życia jestem Gryficzaninem. Początkowo hobbystycznie a później zawodowo, los popchnął mnie w wir filmu i fotografii. Kiedy stawiałem pierwsze kroki z małą kamerką kupioną z kieszonkowego, nie wiedziałem, że będzie to pomysł na życie. Od 2010 roku prowadzę studio filmowe: Essence Film. W 2020 roku założyłem facebookowy fanpage Gryfice Magia Miasta. Jest on łącznikiem pomiędzy moją twórczością a Gryficzanami i Sympatykami. Mam miłą nadzieję, że takim będzie również tytułowo bliźniaczy blog, na który Państwo trafiliście. Miłego spędzania czasu. Pozdrawiam serdecznie. Maciej Krzak.

2 myśli w temacie “Gryficka jesień życia.

  1. Maćku super to wszystko ujoles ,jak czytałam to ciepło na serduchu się zrobilo i łzy w oczach że wzruszenia .Pięknie opisane Nasze Kochane Gryfice ♥️

    Polubione przez 1 osoba

  2. Bardzo dziękuję Asiu. Miło słyszeć, że czytając przeniosłaś się w świat emocji. Gryfice zawsze będą piękne i takie je będziemy pamiętać. Dużo zdrówka i pozytywnych momentów w każdej chwili. Serdeczne pozdrowionka Asiu. 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz